Kok dzięki któremu nie mam problemów z włosami gdy jestem w domu.
Nie ciągnie, nie szarpie, włosy nie są ściśnięte, najważniejsze - głowa nie boli :)
Mnie niestety po kucyku lub wysokim koku strasznie cebulki bolą- ciągnie;/.
Kok związany na dole gumką szybko u mnie się rozlatuje, a wsuwkami nie chcę ich codziennie katować, poza tym, po nich też mam problem z bolącymi cebulkami jeśli mocno je wbijam by utrzymały ciężar moich włosów.
Moje włosy są cienkie ale ciężkie.
Co potrzebujemy?:
-długopis lub ołówek-ale uwaga najlepszy taki mega gładki na szpicu.
Dzięki czemu łatwo wsuniemy go pomiędzy włosy.
Najlepsze byłyby specjalnie szpule do włosów-jednak nie mogę ich nigdzie kupić, albo patyczki do sushi:)
Są różne sposoby kręcenia tego koka, u mnie sprawdzają się tylko 2 - przy innych włosy mi spadają;//
Trwa to dosłownie moment:)
U mnie sprawdza się ten z Metody 3:
I ten:
A oto przykłady u mnie:)
Polecam i Pozdrawiam:)
Wygląda naprawdę fajnie :):)
OdpowiedzUsuńPiękny koczek :)
OdpowiedzUsuńo fajnie i praktycznie ;)
OdpowiedzUsuńurocze :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie koki :)
OdpowiedzUsuńPięknie.Tylko ja mogę mieć nie tylko jedną instrukcję,a i tak wychodzi mi zawsze coś na podobieństwo"Grubej ,złośliwej,baby w koku,którego robiła tydzień temu"
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńKoka z takimi patyczkami (pięknie zdobionymi, kupowanymi w sklepie orientalnym i sklepie z herbatą:)) robiłam namiętnie w gimnazjum, co oczywiście wywoływało lawinę docinków i złośliwości.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj uzbierałam ok. 20, leżą w szafce i czekają aż do nich wrócę.
Za to wykonanie nieco inne - robiłam rozwichrzonego koka-ślimaka, wprowadzałam patyczek zaraz przy skórze, odbijałam, żeby "zahaczyć" o włosy w ślimaku, a następnie wyprowadzałam patyczek znów przy skórze. Całość robiłam po skosie. Czasem się nie udawało, ale za to osiągnięty efekt był zupełnie inny niż w Twoją metodą:)
Sądzę, że wyglądał na pewno efektownie:D Taki ,,messy'':))
UsuńOooo, z wycieczki przywiozłam plastikowe pałeczki, idealnie gładkie. Będę musiała spróbować koniecznie.
OdpowiedzUsuńPolecam:)
Usuńjuż zaczęłam próbować u siebie - faktycznie na trzeciej metodzie nieźle się trzymają nawet moje ciężkie włosy
OdpowiedzUsuńNo i za to tą metodę bardzo lubię:) A najważniejsze - nie ciagnie nic:D
Usuńaaj, też go robię, zwykle na drutach do robótek ;D Takich grubych, aluminiowych - sprawdzają się idealnie dwa na raz ;)
OdpowiedzUsuńMi mama swoich nie odda niestety;p
UsuńI like it:D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę polską blogerkę używającą hair sticks czy czegoś, co je przypomina :D
OdpowiedzUsuńSzpile są na etsy.com, tyle tylko, że trzeba płacić za przesyłkę zagraniczną. CZasem są na allegro ale nieciekawe.
A pałeczki do sushi w Piotrze i Pawle, za 4 pary 5 zł ;) W dziale gdzie jest wszystko do sushi :D
O kurde dzięki za informację:D
UsuńŚwietny koczek i cudowne włosy, dodaję do obserwowanych i będę z niecierpliwością czekać na kolejne posty :)
OdpowiedzUsuńPiękny koczek :) Obawiam się że przy mojej długości i pocieniowaniu w włosów może nie wyjść tak ładny, ale spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie :) Muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńja chciałabym zrobić coś takiego w wersji wyjściowej, muszę poszukać jakiegoś drutu :D
OdpowiedzUsuńciekawy koczek ;) jak tylko moje włosy troche podrosną na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i obserwuję :)*
Uwielbiam ciekawe i wygodne fryzury. Niestety sama mam dwie lewe ręce w kwestii czesania włosów, dlatego jedynym rozwiązaniem jest wykorzystanie znajomej osoby, kiedy tylko trafia się okazja :-)
OdpowiedzUsuń