Więc, dziś zakończyłam 3-tygodniową kurację Jantarem.
Zaczęłam 23 maja. Będę ją kontynuować dalej po tygodniowej przerwie jak zaleca producent.
Jak widzicie przelałam Jantar - jak polecają inni - do atomizera. To był dobry pomysł, mogłam skutecznie go aplikować na skórę głowy.
Wcierałam go później robiąc masaż głowy.
Robiłam to codziennie, jestem systematyczna więc nie sprawiało mi to problemu:)
Plusy, na chwilę obecną:
+najważniejsze dla mnie było to że moje włosy się nie przetłuszczały :D
+przedłużał świeżość moich włosów o wiele, jednak myłam głowę tak co 3/4 dni zaczynała mnie wkurzać - nabity kurz itp:)
+wzmocnił i to bardzo moje włosy
+są wyczuwalnie grubsze
+ nowe baby hairy, nie bardzo liczne ale są!:D
+zapach- ładny, męski, nie irytował mnie
+ ułatwiał rozczesanie włosów przy skalpie które często były poplątane
Nie stosowałam go na całe włosy , szkoda by mi było.
Jak widać na zdjęciu przelany do atomizera z Isany i zostało tyle po stosowaniu:)
-nie zauważyłam większego wzrostu włosów, ale mam nadzieję że zauważę jeszcze po następnych 3 tygodniach:)
Kupione mam jeszcze 2 opakowania, kocham go najbardziej za tą świeżość mojej główki dzięki czemu codziennie wyglądały b.dobrze:) I nie wkurzałam się na nie:D
Polecam wszystkim z czystym sumieniem:)
NO I SHINY BOX polecam:D
Też mam jantara :) Też przelałam do buteleczki z atomizerem :)
OdpowiedzUsuńHm dobrze , że nie spryskiwałaś nim włosów bo są wtedy jakies takie klejące ;/
też go kocham ;) ale nie zauważyłam, żeby przedłużał mi świeżość włosów.
OdpowiedzUsuńswietny pomysl z tym warkoczem na pasku bocznym;))
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie;D
UsuńWitam kolejną włosomaniaczkę blondynkę:) Dodaję oczywiście do obserwowanych. PS. Świetny ten warkocz:D
OdpowiedzUsuń